- Sekularyzacja
- W naszych starych środowiskach chrześcijańskich żyjemy jeszcze z pewnego rozpędu obrzędowością chrześcijańską.
- Jednak nasze myślenie bardzo często faktycznie jest myśleniem świeckim, zsekularyzowanym, to znaczy takim, na które decydujący wpływ wywiera świat (łac. saeculum znaczy świat), a nie Ewangelia Jezusa Chrystusa.
- Świat sam z siebie jest „świecki” i nie można się zbytnio dziwić, że zachodzą w nim procesy sekularyzacji.
- Trzeba natomiast pytać o to, jak w tym świecie znajdują się chrześcijanie.
- Czy nie jest czasem tak, że straciwszy (albo nie otrzymawszy) ducha chrześcijańskiego chcielibyśmy, aby świat był chrześcijański, sami jednak nie chcemy być przeniknięci duchem Ewangelii i nie chcemy nią żyć?
- Dechrystianizacja
- „Ochrześcijanienie” życia chrześcijańskiego, chrześcijańskiego życia religijnego.
- pozostawia się jakieś miejsce na dziedzinę duchową, na praktyki religijne itp.,
- ale Chrystus i Jego tajemnica nie mają w nim należnego, centralnego, czyli wyjątkowego i jedynego miejsca.
- Wskutek tego życie ochrzczonych jest pozbawione chrześcijańskiego ducha, sensu, i charakteru - przy zachowaniu jakiejś religijności i różnych form pobożności.
- Tacy chrześcijanie:
- nie potrafią dać prawdziwego świadectwa chrześcijańskiego życia.
- ulegają duchowi tego świata.
- A jedyną właściwą postawą chrześcijan wobec coraz większej sekularyzacji świata tradycyjnie chrześcijańskiego jest ta, by samemu się nawracać, to znaczy:
- samemu przyjmować słowo
- i żyć nim w tym i takim świecie.
- „Ochrześcijanienie” życia chrześcijańskiego, chrześcijańskiego życia religijnego.
- Ideologizacja chrześcijaństwa
- Jako członkowie Kościoła nie jesteśmy wezwani do tego, żeby potępiać świat i jego świeckie myślenie czy z nim jakoś bezpośrednio walczyć.
- Mamy jedno zadanie - być znakiem, że jest Pan Bóg, który posłał swego Syna, by świat nie został potępiony, ale by ludzie mogli się nawracać i korzystać ze zbawienia (zob. J 3, 16-18).
- Jeśli natomiast będziemy walczyć ze światem, żeby nie był zsekularyzowany, żeby bronić wartości chrześcijańskich czy - jak to czasem bywa - uznawanych za chrześcijańskie, a będących wyrazem chrześcijańskiej koncepcji życia uwarunkowanej na przykład epoką, podczas gdy sami będziemy mieli w sobie mentalność zsekularyzowaną, nie w pełni chrześcijańską lub psuedochrześcijańską, to wtedy będzie walka ideologii.
- Tak walka może okazać się pomyłką czy nawet walką przeciwko chrześcijaństwu, może być zdradą chrześcijaństwa. Miasto położone na górze, a nie organizowanie atrapy tego miasta (zob. Mt 5,14).
- Chrześcijaństwo jest czymś, co staje się w człowieku, we wspólnocie ludzi wierzących w Chrystusa i ta wspólnota żyjąc miłością Chrystusa, czyli miłością w wymiarze krzyża, jest znakiem obecności Boga i ma moc ewangelizacyjną wobec świata (zob. np. J 17, 15-16).
- Słaba rodzina
- Dawniej wtajemniczenie chrześcijańskie dokonywało się zasadniczo w rodzinie. Dzieci wzrastały w pewnym klimacie życia, który był w zasadzie i w rzeczywistości, to znaczy w praktyce, chrześcijański.
- Dzisiaj, ze względu na przemiany, jakie zaistniały, ze względu na pewną globalizację my-ślenia i kultury oraz dostęp do wszelkiego rodzaju przejawów życia, które niekoniecznie są chrześcijańskie, które czasem nawet wprost podważają istotne elementy życia chrześcijańskiego, młody człowiek nie ma takiego oparcia.
- Rodziny też już nie zawsze żyją treściami chrześcijańskimi, nawet, jeśli po części praktykują czy zachowują pewne zwyczaje chrześcijańskie.
- Mało mamy rodzin prawdziwie chrześcijańskich, to znaczy żyjących według ducha i mentalności Ewangelii.
- Ogromna większość rodziców nie ma w sobie ducha chrześcijańskiego i dlatego też nie potrafi wychowywać swoich dzieci po chrześcijańsku.
- Niechrześcijańska społeczność
- Mamy „niby chrześcijańskie społeczeństwo”, ale w tym społeczeństwie mało wyraźne jest to, co jest specyficznie chrześcijańskie.
- Można powiedzieć, że w naszym społeczeństwie, choć deklaruje ono swoją przynależność do Boga i manifestuje ją różnymi akcjami czy hasłami, jak na przykład „Polska zawsze wierna”, w konkretach często brakuje postaw typowo chrześcijańskich.
- Są natomiast postawy typowo religijne - można powiedzieć: typowe dla religijności naturalnej.
- Dlatego też istnieje potrzeba uświadomienia, potrzeba refleksji, żeby przynajmniej część wiernych zdawała sobie sprawę z tego, jakie powinno to mieć przełożenie na życie małżeńskie, życie społeczne, relacje w pracy, na wszystko, co jest naszą kulturą.
- Żyjemy czasem w schizofrenii, w rozdzieleniu, bo z jednej strony przyznajemy się do chrześcijaństwa, a z drugiej - nie potrafimy zrozumieć prawd chrześcijańskich, nie potrafimy nimi żyć.
- Warto postawić pytanie o to, czy w kulturze, w polityce, w obyczajowości mamy do czynienia z duchem chrześcijańskiego czy raczej duchem tego świata.
Zachowania i postawy ludzi ochrzczonych w tych sferach życia świadczą o tym, że w naszym ochrzczonym społeczeństwie jest wiele obojętności, a czasem wręcz wrogości wobec nauczania Kościoła, wobec Ewangelii.
- Oznacza to, że nasze chrześcijaństwo, nasza katolickość jest bardzo spłycona, powierzchowna i w przełożeniu na życie w bardzo wielu dziedzinach nie ma pokrycia, po prostu nie jest prawdą.
- Tymczasem są pewne podstawowe prawdy, bez których nie można mówić o chrześcijaństwie czy o katolicyzmie.